wtorek, 15 września 2015

Harry Potter i Amulet Ciemności #5 W obliczu węża

Cześć:D

Szkoda, że nie ma prawie w ogóle czytelników. Jednak mam nadzieje, że w końcu się to zmieni.
Dobra, przechodzimy do kolejnego rozdziału.


-Ron...-szepnął Harry stojąc nad przyjacielem.-Ron wstawaj.
-Jeszcze wcześnie mamusiu...-wymamrotał przez sen Ronald.
-Ja ci dam mamusie.-lekko poddenerwowany Harry chwycił wnet za szklankę. z chłodna wodą i wylał na śpiocha.
-Zwariowałeś!?-krzyknął Ron nie wiedząc co się dzieje.
-Ciszej bądź...bo wszystkich pobudzisz-wyszeptał Harry-miałeś iść ze mną poszukać wyrwanej strony książki. Zapomniałeś?
-A no przecież. Czekaj już wstaję.-powiedział rudy-A Hermiona idzie z nami?
-Mówiła przecież, że nie chce mieć problemów.- powiedział pogardliwie Potter.
-Dziewczyny!-szepnął głośniej Ron z lekkim pożałowaniem.
-Dobra chodźmy nie ma czasu. Tylko cicho.
Chłopcy otworzyli drzwi i wyszli na korytarz.
-Czemu akurat w nocy tego szukamy?-spytał Ron.
-Żeby nie wzbudzać podejrzeń-uciął Harry
-A gdzie tego będzie szukać?
-Hmm, wszędzie.
-Jesteś chyba niepoważny.- zdziwił się Weasley-nigdy tego nie znajdziemy. Nawet nie wiemy czy to jest w szkole.
-Może i nie wiemy, ale warto próbować.
-Zejdziemy do lochów.-wyszeptał Harry
-Czy ty dobrze się czujesz!?-powiedział z niedowierzaniem i trwogą Ron.
-Czuję, że tam to może być.
-Potem tam pójdziemy na razie przeszukajmy to piętro.
-Niech ci będzie, ale jak tu nie znajdziemy to i tak tam pójdziemy.
Chłopcy przeszukali prawie całe piętro, lecz nic, a nic nie znaleźli. Postanowili jeszcze dokładnie przejrzeć ubytki w ścianach.
-Tutaj tez nic nie ma-westchnął Ron.
-Dobra, idziemy do lochów.-powiedział Harry i ruszył.
Ron już nic nie mówił tylko niepewnie podążył za przyjacielem pełen przerażenie. Kiedy już zbliżali się do pierwszych schodów Weasley momentalnie przewrócił się o własne nogi i upadł z głośnym hukiem.
-Uważaj Ron, bo ktoś nas jeszcze usłyszy...
-Chyba... zepsułem deskę.
Faktycznie upadek Ronalda podniósł jedną z obluzowanych desek.
-Zaczekaj Ron. Tam jest jakiś kawałek papieru.- z tymi słowami Harry podniósł ukryty pod deskami papier.
Potter dokładnie obejrzał świstek.
-To jest to!-powiedział Harry zapominając o ciszy-Mamy tą zaginioną stronę.
-Na szczęście-westchnął z ulgą rudy.-Już się bałem, że będę musiał do tych lochów schodzić.
-Kto tam jest!?-nagle odezwał się znikąd donośny, męski głos.
-To Snape-powiedział z przestrachem brunet.-Idzie tutaj.
Wtem na nic nie czekając chłopak wepchnął Rona za jedną z komód a sam zaczął udawać lunatyka.
-Harry Potter! Co ty tu wyprawiasz?-zapytał tajemniczo profesor.
Snape chwilę czekał na odpowiedź, jednak jej nie otrzymał.
-Nie rób sobie żartów, bo będziesz miał kłopoty.-powiedział z poddenerwowaniem profesor.
Nie czekając ani chwili dłużej nauczyciel Severus chwycił Potter za ramiona i potrzepał nim.
-Co się dzieje?Co ja tu robię?-zapytał Harry udając zakłopotanie.
-A więc lunatykowałeś Potter-powiedział nauczyciel lżejszym głosem, lecz było widać, że był trochę zawiedziony.-Masz szczęście, a teraz do pokoju spać.
-Już idę...
I tak nauczyciel oddalił się w swoją stronę.
-Ron idziemy.
Rudowłosy zerwał się i obaj przyjaciele ruszyli do swojego dormitorium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz